Dzieci i młodzież są ofiarami „zdalnego nauczania”. Wiele osób głośno mówi o opłakanych skutkach takiego sposobu prowadzenia zajęć, coraz częściej pojawiają się opinie psychologów, że stany depresyjne wśród dzieci i młodzieży są spowodowane ciągle przedłużającymi się lockdownami. Socjalizacja wtórna leży i kwiczy! I każdy ma prawo mieć na to wszystko swój własny pogląd i osąd, a nawet ocenę, to prawda. I ja taki mam – bo jestem nauczycielem, który pracuje z dziećmi i młodzieżą. I jestem zdruzgotany!
Jest dla nas nadzieja
Boję się tego wpisu. Bo nie wiem, czy go zrozumiesz, o ile w ogóle postanowisz go przeczytać. Jednak pomyślałem dzisiaj, że to pora dać wyraz temu, co myślę. Jak nie zrobię tego teraz, to nie zrobię tego wcale, a uważam, że sprawa jest bardzo ważna.
#oJedenDzieńBliżej – 26. Pan nie zapomniał
Ostatnie słowo adwentowego czuwania, to słowo błogosławieństwa i uwielbienia Pana za wyzwolenie Jego ludu oraz za wypełnienie tego, co było obiecane. To wypowiedziane słowo, które mówi o miłosierdziu Boga i Jego wierności, bo Pan dotrzymuje danego słowa i spełnia obietnice, których udzielił. Tak – w Jezusie jest wypełnione wszystko, cokolwiek Bóg obiecał nam, ludziom. Jezus jest światłością, którą Chrzciciel miał zapowiedzieć, On jest zbawieniem, które mieliśmy poznać dzięki posłannictwu Jana. My żyjemy w mrokach i w cieniu śmierci – Jezus stał się dla nas jak wschodzące Słońce, które ma nas oświecać i wskazywać właściwą drogę.
Całe to adwentowe rozważanie, dzień po dniu, sprowadza się do jednego: Ten, którego przyjście jest #oJedenDzieńBliżej, Jezus Chrystus, jest naszą gwarancją, że możemy wyjść nawet z najgorszych mroków naszego życia. Jezus. Nic i nikt inny. Po prostu Jezus.
Dziękuję Wam za ten czas. Za wszystkie rozmowy, wymienione wiadomości, komentarze… Ten adwent był dla mnie ważnym czasem, podczas którego zrozumiałem, że choć przed Bogiem jestem tylko grzesznikiem, to z Bogiem mogę stać się szczęśliwym człowiekiem, a Pan o mnie nie zapomniał. O was też nie. Niech narodzony z Dziewicy Zbawiciel będzie dla nas prawdziwym światłem, które poprowadzi nas do życia pełnego radości i szczęścia. Ufaj Mu. Bądź z Nim. Idź obok Niego. Zrozumiesz wtedy, że niemożliwe może stać się możliwym, a nieosiągalne może być osiągalne. Z Nim, Jezusem Chrystusem.
#oJedenDzieńBliżej – 25. Dar łaski
Imię Jan oznacza dosłownie „dar łaski”. Elżbieta dlatego uparła się na to imię, bo była świadoma swojej niepłodności, jak również faktu starości swojej i swojego męża. Po prostu nie mogli mieć dziecka! Ale Bóg udzielił łaski!! Dokonał niemożliwego! Kiedy Zachariasz potwierdził to imię, czyli uznał, że Bóg tego dokonał, że stał się cud, że Bóg spełnił jego modlitwę, choć sam już wątpił i nie wierzył w zmianę, dopiero wtedy rozwiązał się jego język. I co zrobił? Pierwsza rzecz, to błogosławienie Pana, który jest łaskawy i dobry! Nie musimy rozumieć tego, co Bóg robi – naprawdę, jest to zbyteczne! Ważniejsze jest zaufanie Jemu, że prowadzi nas drogą, która jest dla nas najlepszą z możliwych. Nie znaczy, że będzie to łatwa droga! Co to, to nie! Nauczymy się na niej ogromnej cierpliwości. Po co? Żebyśmy umieli przyjąć ŁASKĘ, kiedy nadejdzie dzień obdarowania nas nią przez Boga. Zachariasz i Elżbieta czekali wiele lat na dziecko, ale równocześnie Pan przygotowywał ich do tego, by uznali, że to dziecko jest Darem Łaski, niezasłużonym, choć upragnionym i wytęsknionym. I to właśnie ten Dar Łaski, to dziecko, będzie miało misję wyjątkową i cudowną – stanie się posłanym w duchu Eliasza prorokiem, który wskaże Mesjasza. Dziś po raz kolejny mogę napisać, że przyjście Pana jest #oJedenDzieńBliżej. Tak samo, jak o jeden dzień bliżej było przyjście Mesjasza, gdy urodził się Jan. Obietnica zaczęła się spełniać – nie tylko ta dana Zachariaszowi, ale również ta dana Narodowi Wybranemu. Spełnia się też od tamtej chwili obietnica dana nam – że Bóg odmieni nasze życie i my również będziemy Go błogosławili, kiedy otrzymamy od Niego dar łaski, który uczyni nas szczęśliwymi.
#oJedenDzieńBliżej – 24. Wdzięczność
W postawie Anny i w magnificat Maryi jest jedna rzecz wspólna, która dla mnie jest niesamowicie piękna – obie wiedzą, że to co mają i co uczyniło je szczęśliwymi, pochodzi od Pana. To Bóg sprawia, że łuk potężnych wymierzony w nas po prostu się łamie. To Bóg sprawia, że niepłodna rodzi. To Bóg podnosi biedaka z prochu i dźwiga nędzarza, by dać mu tron chwały. To Bóg jest źródłem mocy dla nas, niemocnych. Zarówno Anna, jak i Maryja, wiedzą doskonale, że ich życie jest w rękach Adonai, że Elohim działa w ich życiu. A ja? A ty? Wiemy, że tak jest? Mogę odpowiedzieć za samego siebie – niby wiem, ale tak naprawdę zapominam o tym zbyt często. I muszę przyznać, że to jest dla mnie bardzo ważna lekcja dzisiaj – za mało dziękuję Bogu za to, co czyni w moim życiu. Bo wszystko, co składa się na to życie, a więc nie tylko te dobre chwile, ale również te trudne, są dane z Jego łaski. Każda z tych rzeczy mnie kształtuje i mogę być za wszystko wdzięczny, a prawdę powiedziawszy to ja sam próbuję określać, co jest dla mnie dobre, a co nie, zamiast dziękować Bogu za wszystko. Skoro wszedłem na trudną i wymagającą drogę, to nie znaczy, że Boga nie ma przy mnie. Jest. Ten, którego przyjście jest #oJedenDzieńBliżej nie opuścił mnie nigdy, bo wie, że bez Niego nie wyjdę na prostą drogę. Idzie ze mną i wyprowadzi mnie z otchłani. Zawsze to robi, tylko ja nie zawsze to zauważam. Dzisiaj chcę Mu dziękować za te dobre chwile i za te trudne. Chcę dziękować Mu za to, że nie porzucił mnie, ale jest. I kiedy na roratach będę śpiewał po raz kolejny Magnificat, uczynię tę pieśń Maryi moim własnym dziękczynieniem i uwielbieniem za to, co mam od Pana.